Akt twórczy i konieczność uznania absolutu
Dzieła wielkich pisarzy i filozofów dają świadectwo, że doświadczenie człowieka wszelkimi drogami prowadzi go do uznania, że istnienie absolutu jest konieczne. Akt twórczy jest porwaniem się na boskość. Tatarkiewicz przypomina, że Księgi Mojżeszowe po kilkakroć powtarzają zakaz tworzenia wskazując na jego grzeszną genezę: "Nie czyń sobie obrazu rytego ani żadnego podobieństwa rzeczy tych, które są na niebie, w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią" (Księga Wyjścia) W Księdze Powtórzonego Prawa, w imieniu Boga, rzuca się klątwę na tworzącego człowieka: "Przeklęty, kto tworzy bożyszcze w rzeźbie lub w odlewie, ohydę dla Pana, robotę rąk biegłych" Jestem przekonany, że poeta nie bluźni pisząc taki wiersz: Życie To co pozostaje, pomimo upływu czasu wbrew nas samych, to co pozostaje, w każdym momencie i na każdym kroku nie da się przekreślić, jaki i nie da się cofnąć. Chwila, która istnieje, pomimo wszystko istnieje, jak życie, jak płomień świecy, wątłe, lecz nie do zaprzeczenia, chociaż powstało w mroku, istnieje i rozjaśnia mrok. ( z tomu: Popielisko – 1999) Przed oczami mam książkę Jerzego Wolffa – Wybrańcy sztuki, zbiór esejów o światowym malarstwie, księdza i jednocześnie wybitnego malarza, i poety. Urodzony 4 marca 1902 w Pokrzywnicy w Kieleckiem. Debiutował Wolff w maju 1927 roku udziałem w Międzynarodowej Wystawie Grafiki we Florencji. Wystawiał później blisko sześćdziesiąt razy swe prace wespół z innymi lub w pojedynkę, w encyklopediach i słownikach pozostanie jako kapista i kolorysta. Co sam pisze o prawdzie: "Co to jest prawda? Oczywiście istnieje jakaś prawda obiektywna zupełnie, tylko że ty do niej podchodzisz drogą całkiem subiektywną – odczucie. Nie mam do niej zatem wcale dostępu? Ani mi to w głowie. Sztukę możesz poznawać, i poznawać prawdziwie, w jej centrum. Tak jest z prawdą, naturalnie artystyczną, nie inną." A jak widzi piękno bożego stworzenia współgrające z pięknem stworzonym ludzką ręką, oto co mówi malarz i poeta: "Niedawno, gdym się przyglądał morzu z lekka wzburzonemu (fale biły o plażę, horyzont w tym miejscu zamykało kamienne molo portowe), nagle za molem ukazały się maszty i żagle wielkiego jachtu; statek defilował przede mną powoli. Był jego w kształtach ogromny, spokojny majestat jakby ptaka jakiegoś podrywającego się z wody, może łabędzia, że aż dziwne się zdało, że jacht płynie poziomo, że nie wzlatuje ku górze. I oto nasunęło mi się wielką siłą porównanie pomiędzy dostojnym spokojem żaglowca a niepokojem swarliwego morza – potężne morze wyglądało wobec statku jak zapieniony karzeł. I odkryłem w tym kontraście bardzo wielkie piękno." Tak wyraźne świadectwo, prawda, dająca tak wiele do myślenia. Gdy zastanawiam się nad poszukiwaniem prawdy, przypominają mi się moje własne poetyckie słowa: prawda jest wszędzie i dlatego jej nie ma, z drugiej zaś strony mam na sercu książkę Tomasza A Kempis’a: "O naśladowaniu Chrystusa" – Prawda mówi w głębi duszy bez zgiełku słów. Mów, Panie, bo sługa Twój słucha. Jam sługą Twoim, Ty mnie pouczaj, bym poznał Twoje rozkazy. Nakłoń me serce do Twoich rozkazów, niech mowa Twoja płynie jak rosa." Jak to wszystko ma się do naszej rzeczywistości. Jesteśmy niemymi obserwatorami świata, który przetacza przed naszymi oczami wizje destrukcji, zniszczenia i nienawiści. Zastanawiam się nad słowami papieża, o wspólnym budowaniu, z drugiej zaś strony widzę zaślepienie nienawiścią. Sprawiedliwość boska ma inny wymiar, aniżeli sprawiedliwość ludzka. W świecie polityki, istnieją ludzie uzurpujący sobie prawo decydowania o nas. I tak jak Chrystus przed sądem Piłata, powiedział, nie miałbyś nade mną żadnej władzy, gdyby nie dano Ci jej z góry. Tak i też wygląda świat polityki. Martwi mnie najbardziej to, że media szukają tylko sensacji, sensacja jest towarem, a kondycja ludzka nie jest dla nich jakąkolwiek wartością. Martwi mnie, że wszystkie ugrupowania polityczne, szukają swojej tożsamości, w tym co ich dzieli od innych, nie szukają swojej tożsamości w tym co ich łączy. Tak długo póki tak będzie, dopóki w Polsce nie będzie mądrej i uczciwej prawicy, mądrej i uczciwej opozycji, tak długo nasz kraj będzie się cofał w rozwoju, powodując i potęgując coraz większe tragedie ludzkie. "Nie ma wolności dla człowieka, jak długo nie pokonał strachu przed śmiercią. Ale nie przez samobójstwo. To co człowiek myśli, tym się staje" – Te słowa wypowiedział autor Dżumy Alberta Camus’a. Słowa czysto egzystencjalne, ale możemy się jeszcze bardziej cofnąć. We Francji w 1737 ogłoszono zakaz, pisania o samobójstwach, a z roku 1757 pochodzi rozporządzenie królewskie, które za podżeganie do zbrodni przez literaturę grozi karą śmierci. Goethe w rozmowie z Beniaminem Constanem o "Cierpieniach młodego Wartera : "Dzieło to jest niebezpieczne dlatego, że przedstawia słabość jako siłę. Ale jeśli robią coś według własnej myśli, następstwa mnie nie interesują. Jeśli są głupcy, którym lektura na dobre nie wychodzi, cóż mnie to obchodzi." Paradoksem jest, że dzieło i jego stworzenie będące potencjalną realizacją wykreowanych światów przyczynia się do wzmożenia fali samobójstw w czasach współczesnych Goethemu, a jemu samemu umożliwia wyjście z kryzysu samobójczego – Warter umiera zamiast Goethego. W czasach nam współczesnych młodzi ludzie również skłaniają się do aktów twórczych, piszą wiersze, opowiadania. Sam pozytywnie recenzowałem, promując książki paru zdolnych młodych ludzi, to jest jednak kropla w morzu ognia. Ten ogień co trawi ludzkie, słabe umysły możemy zobaczyć w rozpasanej brukowej pseudoliteraturze, w prymitywnych telenowelach, akceptujące i forsujące nową moralność konsumpcyjności, tak wrogą wartościom chrześcijańskim. Na koniec w perwersyjnych stronach internetowych, w które nawet przypadkiem może wejść dziecko na lekcjach informatyki. Powrócę do słów Alberta Camus’a: "Człowiek jest zawsze łupem swoich prawd, choć czyni wysiłek, by uciec ze świata, którego nie jest twórcą." Albo w wierszu Anny Czekanowicz: "Cóż jestem winna, czy w sobie serca nie mam? Czy wiary żadnej ni krztyny? Że dotknąć muszę, nie więcej, zranić". Celem współczesnego świata jest nie tylko nicość, odejście ostateczne, zniszczenie Sodomy i Gomory, ale także próba zemsty na żyjących, upomnienie się o uwagę innych. Śmierć jest to też milczenie równoznaczne z brakiem działania, gdyż słowo, to czyn homo sapiens zmagającego się z niezrozumiałą rzeczywistością. Milczenie jest śmiercią, tak jak w tragedii greckiej, gdzie zejść ze sceny znaczy umrzeć. Poezja to tylko obraz. Obrazem poetyckim bywa każde słowo, każdy zespół słów, których sens ujawnia się nam dopiero po usytuowaniu się wobec nich w podmiotowej identyfikacji z tekstem. Ale sam akt tworzenia jest próbą poszukiwania absolutu, poprzez szukanie wewnętrznej prawdy bytu i zgłębieniem istoty słowa: "A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas" (Ewangelia wg św. Jana) Te słowa mają szeroki wymiar, wymiar uniwersalny, Słowo jako symbol absolutu, jako sam absolut. Takie rozważania w kontekście czysto filozoficznym, nie tylko jest uzasadnione, ale jest przede wszystkim konieczne, nie tylko dla kondycji ludzkiej: "na obraz i podobieństwo", ale również na początku trzeciego tysiąclecia, jako fenomen chrześcijaństwa, i jako fenomen wiary w odniesieniu do kondycji boskiej. W naszym rozważaniu, kondycja absolutu, alfa i omega, początek i koniec, a może właśnie nieskończoność, wszechświat w wymiarze astralnym. I w tym momencie muszę przytoczyć fragment rozważań pt.: "Moja wizja świata" wg Teilharda de Chardin’a: "Każda rzecz chce być przedmiotem myślenia. Wszystko prowadzi w gruncie rzeczy do następującego postulatu, zgodnego z najcenniejszą tradycją myśli greckiej i śródziemnomorskiej: świadomość przewyższa nieświadomość, a refleksja – instynkt, przy czym świadomość i refleksja nie mogą nigdy wyczerpać rezerw psychicznych.". I sławne słowa : "Wydaje mi się, że trudy całego życia byłyby dla mnie niczym, gdybym tylko mógł na chwilę ukazać, co widzę." Pierre Teilhard de Chardin zastanawiając się nad "fenomenem człowieka" napisał w swoim wymiarze słowa: "Wszechświat, który się zwija, czyli kosmiczny prymat życia." Z tych ważnych rozważań nasuwa mi się najważniejsza refleksja, że ludzkim rozumem nie sposób zgłębić istoty absolutu. Ale dążność ludzkiego umysłu w tym kierunku jest jak najbardziej uzasadnione. W moich rozważaniach nad tak ważnym dla mnie tematem pozwolę sobie przytoczyć wiersz mojego autorstwa, z najnowszego tomu wierszy: "Mężczyzna światłoczuły" : * * * Każdy dzień ma swój kres, jak człowiek chylący się do prawdy tej ziemi nasłuchuje kroków na schodach, którymi sam Bóg wraca na noc do swojego domu. Myślisz o współczesnej Wieży Babel, o tym jak pycha niszczy, a fortuna staje się ślepa i głucha. Tragedia naszych czasów jawi się w tym, że współczesny Niewierny Tomasz po wyjęciu zakrwawionej ręki z boku Chrystusa szyderczo krzyczy po trzykroć NIE Oraz zakończyć znamienitymi słowami, dobroczyńcy mojego światopoglądu Pierra Theilarda de Chardin’a: "Nie mów więc nigdy: Materia jest zużyta. Materia jest martwa – Aż do ostatniej chwili wieków Materia będzie młoda i bujna, pełna blasków i nowa dla każdego, kto zechce. Nie powtarzaj też: Materia jest skazana – Materia jest zła. – Przyszedł Ktoś kto powiedział: Choćbyście truciznę pili, nie będzie wam szkodzić. – I jeszcze: Życie wyjdzie ze śmierci – I wreszcie, ogłaszając definitywnie słowo mego wyzwolenia: To jest Ciało moje. Nie, czystością nie jest izolacja, ale głębsze przeniknięcie Wszechświata. Jest nią miłość dla jedynej Esencji (...) poza sferą śmiertelną, w której miotają się osoby i liczby (...). O, jakże piękny jest Duch, który się wznosi ustrojony w bogactwa Ziemi. Wykąp się w materii synu Człowieka. Zanurz się w niej, tam gdzie jest najgwałtowniejsza i najgłębsza (...) To ona zaniesie cię aż do Boga." To co człowiekowi wydaję się śmieszne, co wydaje się być pretensją do ludzkiej kondycji, to w pojęciu uznania absolutu staje się drogą światłem i życiem. Punkt odniesienia staje się punktem oparcia.
*Absolut – w filozofii idealistycznej: wieczna, niezmienna i nieskończona praprzyczyna, podstawa wszechświata; bóstwo.
|